fbpx

„Postanowienia noworoczne są dla szaleńców”, przeczytałam w mailu, a była to odpowiedź na mój ostatni newsletter, w którym piszę, czym dla mnie są postanowienia i dlaczego uważam, że warto je mieć. I to niekoniecznie te noworoczne.

W kolejnych linijkach nadawca przedstawiał kontrargumenty, a oto niektóre z nich:

– wiadomo, że nie jesteśmy w stanie zmienić swojego życia ot tak, z dnia na dzień; po co się tym zadręczać zaraz na początku roku?

– postanowić i nie dotrzymać – to demotywujące, rozczarowujące i zniechęcające – dołujące po prostu – jak potem żyć, tak bez sukcesu w najprostszych sprawach?

– samo słowo „postanowienie” niesie ze sobą ciężar, że to jest nieodwołalne, ze jeśli tego nie dotrzymamy, to znaczy, że jesteśmy do niczego…kto chce być DO NICZEGO?!

Nie wiem skąd takie spostrzeżenia, być może z doświadczeń swoich i innych osób, ale zgadzam się, że z takim podejściem lepiej odpuścić.

Dlaczego jednak nadal uważam, że postanowienia (noworoczne też) są OK?

Więcej tutaj:

0 0 votes
Article Rating
0
Would love your thoughts, please comment.x