Chciałam napisać o zwolnieniu w szaleństwie, które nadchodzi – Black Friday, przygotowania do Świąt, a to tylko „dodatek” do tego, co już mamy, ale nie chcę rozpisywać się o tym, co w kraju, a o tym raczej, co w głowach i sercach dziać się może. Zwłaszcza tych kobiecych.
Ale okazało się, że jest potrzeba napisania o wyhamowaniu. Bo jak to jest, że wraz z końcem roku jeszcze bardziej duszą i obezwładniają nas te wszystkie „muszę”, „powinnam”, „trzeba”?
-> Trzeba kupić prezenty, ugotować 12 potraw, wysprzątać i udekorować dom -> Powinnam zaprosić dalekich krewnych i odwiedzić tych, których wcale nie lubię -> Trzeba się uśmiechać i wszystkiego spróbować, żeby nikomu nie było przykro.
Skąd się biorą? Z przeszłości, z nawyków, z pędu, z braku refleksji. Ale Ty sama możesz je złapać i albo trzymać je nadal kurczowo przy sobie, albo pozwolić im się od siebie odczepić. Możesz.
Więcej posłuchaj tutaj – zanim Cię wsyśnie: